F.A.Q. – najczęściej zadawane pytania

Czy to wygląda tak, że bierze Pani 50-30-15 zł za każde naciśnięcie spustu migawki?

Uważam, że byłoby to nieuczciwe. Wykonujemy zawsze większą ilość zdjęć, z których klient wybiera satysfakcjonujące go ujęcia, które następnie poddawane są retuszowi. Dopiero za te zdjęcia i postprodukcję pobierana jest opłata. Nie wygląda to tak, jak w typowym zakładzie fotograficznym, gdzie zdjęcia np. dyplomowe „z retuszem” (proszę nie nazywać zamazywania rysów twarzy retuszem!) wykonywane są w 5 minut.

Jak mam się przygotować do sesji zdjęciowej?

Jeśli będzie to Twoja sesja, zadbaj o to, byś tego dnia była wypoczęta i w dobrym nastroju. Wcześniej przeprowadź depilację – na fotografiach widać wszystkie szczegóły, nawet krótkie włoski na nogach. Gdy wiesz, że na sesji będzie wizażystka, najlepiej nie przychodź w makijażu. Przejrzyj też zdjęcia w internecie, byś wiedziała, w jakim stylu mamy wykonywać Twoje fotografie, wtedy będziesz zadowolona w stu procentach. Wybierz najlepsze Twoim zdaniem i przyślij mi je. Dla każdej osoby słowa takie, jak np. „kobiece”, czy „seksowne”, a nawet „retro” znaczy co innego, dlatego właśnie chciałabym zobaczyć, co Ci się podoba, aby dokładnie trafić w Twój gust.

Kto wykonuje makijaż?

Fotograf nie wykonuje makijażu. Jestem fotografem, specjalizuję się w wykonywaniu zdjęć. Jestem też kobietą i potrafię wykonać makijaż dla siebie, czy dla Pań, których uroda byłaby nieco podobna do mojej, czy o nieproblematycznej cerze. Nie robię tego jednak, współpracuję (na dzień pisania tego posta) z trzema profesjonalnymi wizażystkami, które oprócz wykonywania makijaży na moich sesjach, pracują między innymi przy przygotowaniach panien młodych do ślubów.

Ile zdjęć z sesji dostanę? Czy mogę otrzymać wszystkie zdjęcia nieobrobione?

To ostatnie, to chyba ulubione pytania każdego fotografa 🙂 Już odpowiadam: klient otrzymuje dokładnie tyle zdjęć, za ile zapłacił. Pakiety sesji obejmują 1, 5, 15 lub 20 zdjęć. Każde kolejne jest płatne zależnie od pakietu między 10-50 zł. Rozliczamy się, biorąc pod uwagę gotowe zdjęcia, nie samą sesję. Przepraszam za dosadność, ale u fryzjera nie dostajemy drugiej usługi gratis tylko dlatego, że ten ma do tego narzędzia.

Fotografie nieretuszowane są półproduktem, który nie powinien być nigdzie publikowany i pokazywany. Dobry zestaw samych świetnych zdjęć powstaje czasem nawet pośród kilku prób dla każdej fotografii. Nie ma to nic wspólnego z osobami fotografowanymi, tak po prostu jest. „Tylko całkowity amator robi wszystkie zdjęcia dobre”, on po prostu nie zdaje sobie sprawy, co, jak i kiedy robi źle. Wiele zdjęć się powtarza, na kilkunastu ktoś zamknął oczy lub zrobił niekorzystną minę – po co przechowywać takie fotografie?

Inaczej zupełnie wygląda sprawa, gdy mamy na myśli reportaż. Wtedy liczba otrzymywanych zdjęć jest oczywiście wyższa, jednak pamiętajmy, że nikt nie jest nieomylny: ani człowiek, ani sprzętowy mechanizm wyszukiwania ostrości 🙂 Umawiając się na określoną liczbę zdjęć w reportażu, możesz otrzymać ich więcej, o ile będą się nadawały do publikacji. Przykład z życia wzięty: fotografowałam pewnego razu wieczór panieński, jedna z pań miała tak ciasne i krótkie szorty, że nie zakryły one wszystkich intymnych części ciała na kilku zdjęciach. Czy ja na prawdę miałam oddawać cały materiał? Nikt tego nie widział na żywo (chyba), nikt nie wiedział dokładnie, ile zdjęć powstało, nikt nie widział tych gorszych zdjęć i wszyscy byli naprawdę szczęśliwi, żyjąc w błogiej nieświadomości, otrzymując te kilkanaście fotografii mniej, czego nawet nie zauważyli.

Kto wybiera zdjęcia z sesji?

Istnieją dwa systemy pracy. Pierwszy, w którym to klient wybiera zdjęcia, a drugi, gdy robi to fotograf. Pierwszy ma taką zaletę, że klient może dobrać sobie więcej zdjęć. Ma też jedną poważną wadę: poświęcając 30 sekund na spojrzenie na każdą fotografię, spędzamy dwie godziny na wybór tych najlepszych spośród 200 plików. Może to zatem zrobić fotograf, a może klient, zależnie od wcześniejszych ustaleń.

Dlaczego wyretuszowane pliki otrzymuję dopiero po dwóch tygodniach lub później?

Doba fotografa nie jest niestety z gumy. W czasie jednego dnia roboczego, przeznaczam z przygotowaniem sprzętu około 3 godzin na sesję, jeśli nie muszę na nią dojechać w plener np. około godziny w jedną stronę. Kalkulacja jest prosta, na retusz i marketing, promocję, odbieranie telefonów i odpisywanie na maile zostają 3 godziny. Bez tych dwóch ostatnich, nie zobaczylibyście w ogóle moich fotografii i nie wybralibyście właśnie mnie na własną sesję. Zatem w dniach „sesyjnych”, kiedy mam umówioną tylko jedną sesję, jestem w stanie poświęcić na retusz około 2,5 godziny. Są dni, kiedy sesji jest więcej niż jedna w ciągu dnia, a są też dni, które spędzam całkowicie na retuszu. Chciałabym też zaznaczyć, że pół godziny pracy nad jedną fotografią studyjną w postprodukcji to absolutne minimum, które często jest przekraczane, jeśli nanoszone poprawki dotyczą: makijażu, wyszczuplania osoby, prasowania ubrań itp. spraw, jakie właściwie nie powinny być zawarte w cenie sesji. Zdjęć w pakiecie jest piętnaście, znów kalkulacja jest prosta